ŁKS Łódź - Legia Warszawa 1-1
W tym emocjonującym spotkaniu na Stadionie Króla kibice musieli czekać aż do ostatnich sekund pierwszej połowy, aby zobaczyć pierwszą bramkę. Gola dla ŁKS-u zdobył Dani Ramirez, choć jego uderzenie nie było precyzyjne. Piłka, po strzale Hiszpańskiego pomocnika, trafiła w Jędrzeja Zająca, który stał na linii strzału. Odbita piłka zmieniła kierunek i kompletnie zaskoczyła Kacpra Tobiasza, bramkarza Legii. Gol miał w sobie odrobinę przypadku, ale liczy się efekt – ŁKS schodził na przerwę, prowadząc 1:0.
Po zmianie stron Legia od razu rzuciła się do ataku, nie chcąc tracić punktów w Łodzi. Już na początku drugiej połowy Paweł Wszołek popisał się fenomenalną akcją w polu karnym rywala. Po sprytnym zwodzie, którym "nawinął" jednego z obrońców ŁKS-u, Wszołek precyzyjnie uderzył po ziemi, nie dając szans Aleksandrowi Bobkowi. Było to wyrównanie, które podniosło tempo meczu, a Legia wyraźnie dążyła do zdobycia kolejnego gola.
W drugiej połowie piłkarze Legii zdominowali grę, stwarzając wiele groźnych sytuacji. Niestety, brakowało im szczęścia. Aż czterokrotnie piłka odbijała się od obramowania bramki, co wywoływało frustrację zarówno u zawodników, jak i wśród kibiców "Wojskowych". Raz strzał minimalnie minął poprzeczkę, innym razem piłka odbiła się od słupka, za każdym razem pozostawiając Legię bez upragnionej bramki.
ŁKS skupił się głównie na obronie, starając się utrzymać korzystny rezultat. Choć drużyna miała kilka okazji do kontrataków, brakowało im precyzji w ostatnich podaniach. Ostatecznie, mimo naporu Legii i kilku szans gospodarzy, mecz zakończył się remisem 1-1, co dla ŁKS-u było cennym punktem, a dla Legii rozczarowaniem, zważywszy na liczbę niewykorzystanych sytuacji.
Spotkanie to pokazało, że piłka nożna bywa nieprzewidywalna – choć Legia miała więcej okazji, szczęście tego dnia uśmiechnęło się do ŁKS-u. Remis pozostawił w kibicach mieszane uczucia, a obie drużyny będą musiały wyciągnąć wnioski przed kolejnymi spotkaniami.
Fot. Rafał Smoliński